4
maj
Od dawna wszyscy wiedzieliśmy, że jedyną stałą rzeczą w świecie są zmiany. Wiedzieliśmy także, że tempo ich zachodzenia jest coraz większe. Jednak chyba nikt się nie spodziewał, że nasze życie może ulec  tak znaczącej przemianie w ciągu zaledwie kilku dni z powodu czegoś, czego nie widać gołym okiem. I że nie będzie to sztuczna inteligencja. Na szczęście jesteśmy firmą IT, obecną na rynku od ponad 20 lat i potrafimy szybko reagować na zmieniającą się sytuację, adaptować się do nowych warunków i dostrzegać pozytywne aspekty zmiany. Błyskawiczna transformacja Do funkcjonowania w czasach koronawirusa zaczęliśmy przygotowywać się jako organizacja dosyć wcześnie. Wprowadziliśmy zasady ochrony dotyczące wszystkich pracowników, szczególnie tych pracujących w serwisie, którzy z definicji nie mogą pracować zdalnie. Uregulowaliśmy współpracę z klientami, partnerami, kurierami. Ustaliliśmy, że w większości pracujemy zdalnie: kto nie musi, nie przychodzi do biura

Dosłownie w mgnieniu oka Microsoft Teams stał się dla nas równie albo nawet bardziej istotnym narzędziem niż Outlook. No, może poza serwisantami, którzy nadal pracują głównie w aplikacji serwisowej. Niemniej dzisiaj większość naszych pracowników odbywa po kilka wirtualnych spotkań dziennie – to spotkania wewnętrzne oraz z klientami, dystrybutorami i producentami. I mówimy o spotkaniach trwających godzinę lub dłużej, bo krótkich kilkuminutowych połączeń lub wymian zdań na czacie nie liczymy. Co ciekawe, znacznie mniej niż przed koronawirusem korzystamy z telefonów – zwykle łatwiejsza i bardziej komfortowa jest rozmowa przez Teams. Jesteśmy bardzo dumni z organizacji pierwszych szkoleń i warsztatów w formie webinarów. Był to dla nas duży wysiłek organizacyjny, szczególnie dla naszych inżynierów, ale było warto! W pierwszych webinarach, m.in. z HPE Simplivity, Veeam backup, Baramundi, Azure, Fortigate uczestniczyło ponad 100 osób i dostaliśmy bardzo pozytywną informację zwrotną od uczestników. Wkrótce zaprosimy Was na kolejne wydarzenia online.
Szybciej, luźniej, fajniej Choć większości z nas od czasu do czasu brakuje fizycznego kontaktu, rozmowy twarzą w twarz przy kawie, to jednak dostrzegamy także zalety komunikacji wirtualnej. Nikt się nie dziwi i nikomu właściwie nie przeszkadza, że nagle, w trakcie poważnej rozmowy o biznesie, w tle widać skradające się koty, skaczące po kanapie dzieci albo słychać szczekanie psa. Do niedawna było to nie do pomyślenia. A zdarzyło się Wam, że nagle ktoś z paniką na twarzy zniknął z ekranu by po chwili wrócić i wyjaśnić, że musiał ratować kota, który wlazł na siatkę zabezpieczającą balkon? Nam się zdarzyło. Dlatego pamiętajcie: przed rozmową na Teams trzeba zawsze pozamykać drzwi balkonowe i okna. W przestrzeni wirtualnej ludzie pozwalają sobie na więcej – na oryginalne ubranie, pokazanie się po samodzielnym ostrzyżeniu włosów albo z brodą do pasa. Jest luźniej, sympatyczniej, śmieszniej, fajniej, prawda? Nie chcielibyśmy, żeby to się zmieniło. Rekrutacje prowadzone w ciągu ostatnich tygodni pokazują, że online kandydaci są mniej spięci. Pewnie dlatego Prezes zdecydował się zatrudnić handlowca oraz inżynierów i nie przeszkadzało mu, że nie widział ich wcześniej „w realu”. Dwie osoby już pracują a trzecia zaczyna od wakacji.
Masowa migracja do wirtualu Zdecydowaliśmy się także nie czekać na powrót (nowej) normalności i przenieśliśmy do „wirtualu” kwartalne spotkanie integracyjno-szkoleniowe. To taka nasza nowa tradycja. Ze względu na rozproszenie geograficzne – Łódź, Gdańsk, Grodzisk, Warszawa i okolice – postanowiliśmy w ubiegłym roku, że będziemy się regularnie spotykać, podsumowywać ostatnie trzy miesiące, rozmawiać o planach na przyszłość, a przy okazji uczestniczyć w warsztatach rozwojowych. To jeden ze sposobów na to, żebyśmy mogli działać jeszcze szybciej i lepiej się komunikować, więc nie chcieliśmy tego odwlekać. Online odbyły się także zaplanowane wcześniej spotkania z Karolem Zdziechem, trenerem biznesu, psychologiem i podróżnikiem. Na początku kwietnia zorganizował dla nas spotkanie w Teamsach, podczas którego pokazywał zdjęcia i opowiadał o miesięcznej podróży do Indii. Mówił o świętych miejscach i codziennym życiu Hindusów, mówił o tym gdzie i jak spał, o kosztach podróży, o tym jakie miał relacje z miejscowymi, co jadł… a także o tym jak się przez to jedzenie rozchorował. Przeciekawe! Jak to już się skończy, to chcielibyśmy pojechać do Indii.


Last but not least: startujemy z blogiem! Planowaliśmy to od dawna i czekaliśmy tylko na dobry moment. Teraz uznaliśmy, że życie i praca w czasie epidemii do idealny moment, żeby zacząć komunikować się w ten sposób z naszymi klientami, partnerami a także wszystkimi, których interesują najnowsze trendy technologiczne, zastosowanie IT w biznesie oraz wewnętrzne życie naszej firmy. Obiecujemy, że będzie ciekawie! Zapraszamy.

Ostatnie wpisy na blogu
18
wrzesień
Szkolimy się …